Siatkarskieligi app

Aktualności

Pieniędzy szukamy nawet u biednych. Dlaczego mistrzostwa świata są na Filipinach?

W piątek  rozpoczną się mistrzostwa świata siatkarzy, po raz pierwszy organizowane na Filipinach. Można zastanawiać się, czy to bardziej egzotyczne miejsce niż Meksyk w 1974 roku, gdzie złoto wywalczyli biało-czerwoni, ale niezaprzeczalnym faktem jest to, że dopiero po raz trzeci mistrzostwa świata odbywają się w Azji, a Filipiny są najpewniej najbiedniejszym krajem w historii, który organizuje siatkarski mundial.

Dlaczego trzydzieści dwie drużyny zagrają akurat tam? Bo siatkówka za wszelką cenę poszukuje nowych rynków, a Azja, nawet ta biedniejsza, jest idealnym do tego miejscem, bo ludzie tam tę siatkówkę kochają mniej więcej tak, jak w Polsce. Hale na meczach są pełne, serwisy internetowe z transmisjami lig z Polski i Włoch rekordowe oglądalności notują właśnie tam, a i social media pełne są fanów z Azji dalekowschodniej Azji. Europejscy gracze traktowani są tam jak herosi, a miłość kibiców jest chyba jeszcze większa niż w Polsce. Siatkówka na pewno potrzebuje takich miejsc, nawet jeśli dzisiaj jeszcze nie ma tam wielkich pieniędzy. Bo, to trzeba sobie powiedzieć szczerze, Filipiny dzisiaj są krajem, delikatnie mówiąc, umiarkowanie zamożnym, prędzej powiedzielibyśmy, że biednym niż bogatym.

Na jeszcze większą skalę dzieje się to w piłce nożnej, a azjatyckie tournée wpisują się na stałe w kalendarze największych klubów. Może akurat nie na Filipiny, a bardziej do Chin, czy Japonii, ale sens jest podobny – chodzi o zarabianie pieniędzy. Azjaci kochają wielki sport i wielkie gwiazdy, ale jednocześnie niespecjalnie chętnie inwestują w swoje ligi, może poza Japonią, aczkolwiek tam też nie idzie to na taką skalę, jakby mogło, ale chętnie oglądają gwiazdy. Azjatyccy kibice są też ważnymi składnikami budżetów europejskich klubów piłkarskich. Gdy Real Madryt sprzedał milionową koszulkę swojej ówczesnej gwiazdy Cristiano Ronaldo szacowano, że grubo ponad połowę kupili Azjaci. W sumie nie powinno to dziwić, skoro ponad sześćdziesiąt procent światowej populacji mieszka w Azji.

Filipiny w ubiegłych latach gościły rozgrywki VNL, więc zanim dostały organizację mistrzostw świata miały okazję udowodnić, iż kibice siatkówką się tam interesują. Warto jednak dodać, że ostatecznego wyboru organizatora mistrzostw świata dokonano spośród trzech azjatyckich krajów – Filipin, Japonii i Indonezji. Władze Międzynarodowej Federacji Siatkarskiej podkreślały wówczas, że „oferta złożona przez Filipiny była niezwykle silna, szczególnie kładąc nacisk na dalszy rozwój imprezy i zaangażowanie kraju w globalny rozwój siatkówki”.

Jeszcze kilkanaście lat temu na Filipinach panowała bieda, a Filipińczycy masowo wyjeżdżali do pracy zagranicą. Imponujące budowle w Zjednoczonych Emiratach Arabskich czy Katarze powstawały m.in. dzięki ciężkiej pracy tysięcy pracowników z Filipin. W bogatych krajach na Bliskim Wschodzie są oni jedną z największych grup zawodowych. Nie może to dziwić, bo mimo faktu, iż kraj w ostatnich latach się rozwija, to jednak na liście najbogatszych krajów jest bardzo daleko. Nawet w Azji specjalnie się nie wyróżnia – PKB w przeliczeniu na jednego mieszkańca w 2024 roku wynosiło 3925 dolarów amerykańskich, co plasowało kraj na 31. pozycji na kontynencie, m.in. za Wietnamem, Irakiem czy Indonezją. Dla porównania, w Polsce było to 17984 dolary.

Warto zerknąć do najnowszej historii Filipin – niespełna czterdzieści lat temu obalona została dyktatura Ferdinanda Marcosa. Jego rządy cechowała panująca w kraju korupcja, a wielu mieszkańców żyło w skrajnej biedzie. Co ciekawe, od trzech lat rządzi… jego syn, Ferdinand Marcos Junior, który ze sporą przewagą wygrał wybory prezydenckie.  

Filipiny to ponoć idealne miejsce na emeryturę. Zresztą kraj przygotował ofertę dla emerytów z całego świata – bardzo niewielkim kosztem można uzyskać bowiem prawo stałego pobytu po ukończeniu pięćdziesiątego roku życia, co otwiera szansę m.in. na bezpieczny zakup nieruchomości, a to w wielu azjatyckich krajach jest mocno problematyczne. Do tego Filipiny to kraj, gdzie nawet z polską emeryturą można czuć się bogatym – ceny są tam bowiem znacznie niższe. Według cenionego światowego serwisu numbeo.com koszt życia w Manili, czyli stolicy Filipin, jest o 35 procent niższy, niż w Warszawie. Ba, w restauracjach zapłacimy połowę tego, co w Polsce, litr paliwa kosztuje 4 złote, a metr kwadratowy mieszkania niespełna dziewięć tysięcy i to w stolicy, co odpowiada cenom w niewielkim mieście powiatowym w Polsce. A do tego Filipiny gwarantują przepiękne plaże nad turkusowym oceanem, przepyszne, oparte o ryż i owoce morza jedzenie i wysoką temperaturę przez cały rok.

Kibice, którzy wybiorą się na mistrzostwa świata, by wspierać polskich siatkarzy, zobaczą nowoczesny obraz kraju, bo turniej odbędzie się w miastach Pasay i Quezon City, tworzących stołeczną metropolię z Manilą i trzynastoma innymi miastami. To, co najpiękniejsze na Filipinach, czyli rajskie wyspy – kraj składa się z ponad siedmiu tysięcy stu wysp, z których tylko blisko dziewięćset jest zamieszkanych – położone są daleko od regionu stołecznego. Na pewno jednak będą to mistrzostwa inne niż wszystkie, dokładnie tak samo, jak te żeńskie, rozgrywane w Tajlandii. A później pewnie światowa siatkówka szukać będzie kolejnych rynków, choć te próby nie zawsze się udają. Pamiętamy przecież klubowe mistrzostwa świata, które przez kilka lat odbywały się w Katarze i interesowały wyłącznie… Turków mieszkających w tym kraju, oczywiście tylko w trakcie tych edycji, gdy w hali rywalizowała drużyna Fenerbahce Stambuł.

Powrót do listy

POWIĄZANE WIADOMOŚCI