Siatkarskieligi app
 

Aktualności

Georg Grozer: Za „Winiarem” skoczyłbym wszędzie

Georg Grozer, który jako transfer medyczny dołączył do Aluronu CMC Warty Zawiercie, w meczu finałowym numer trzy wydatnie pomógł drużynie Jurajskich Rycerzy w osiągnięciu zwycięstwa i doprowadzenia do czwartego spotkania. Czy w sobotę w Lublinie on i jego drużyna pójdą za ciosem? – W sobotę okaże się kto lepiej radzi sobie z presją – zapowiada niemiecki atakujący Aluronu CMC Warty.

PLUSLIGA:PL: Po ostatnim zwycięstwie w Sosnowcu Aluron CMC Warta dostała dodatkowy zastrzyk energii? Nastroje w zespole są teraz jeszcze bardziej bojowe?
Georg Grozer (niemiecki atakujący Aluronu CMC Warty Zawiercie): Myślę, że to był niesamowity mecz i wszyscy w naszej drużynie wyglądali zupełnie inaczej niż jeszcze kilka dni wcześniej w Lublinie. Wszystko było znakomite: nasza postawa, nastawienie, emocje na boisku. Wykonaliśmy świetną pracę zespołową. Oczywiście zawsze też lepiej i nieco łatwiej gra się przed własną publicznością czując doping kibiców i ich wsparcie. To wszystko miało znaczenie i złożyło się na nasze zwycięstwo. Motywacja w zespole jest na najwyższym poziomie, bo to są przecież finały i to w PlusLidze! Zrobiliśmy ważny krok, żeby przedłużyć rywalizację o złoto, ale nie będzie to łatwe, bo teraz zagramy w Lublinie. Mam nadzieję, że zaczniemy to spotkanie z taką samą energią jak w Sosnowcu i będziemy w stanie wywrzeć na rywalach presję naszą dobrą grą.

PLUSLIGA.PL: Dla pana indywidualnie to było świetne spotkanie [19 pkt, w tym 1 zagrywką, 56 proc. ataku – przyp. red.). Udowodnił pan, że po zaledwie kilku treningach z rozgrywającym może od razu pokazać swoje olbrzymie możliwości w ofensywie?
W tym pierwszym spotkaniu, które rozegrałem w Lublinie praktycznie z marszu po przyjeździe do Polski, to była dla mnie ekstremalnie trudna sytuacja, żeby od razu wskoczyć na wysoki poziom. Jestem jednak pełen podziwu dla Miguela Tavaresa, który jest znakomitym rozgrywającym. Właściwie w tej całej sytuacji to on mnie najbardziej zaskoczył i zaimponował mi tym, jak szybko wyczuł jakich piłek potrzebuję, a wiadomo, że jestem zupełnie innym atakującym niż Karol Butryn, którego zastępuję. Myślę, że przede wszystkim dla Miguela to nie było łatwe zadanie, żeby tak szybko się przestawić. To, że to zrobił świadczy o jego bardzo wysokiej jakości, a ja cieszę się z tego, że mogę z nim grać i dostawać od niego takie piłki, które lubię. Uważam, że Miguel świetnie się spisuje. Wiadomo, że z mojej strony są też na pewno jakieś niedociągnięcia i trudno, żebyśmy w tak szybkim czasie grali niemal perfekcyjnie. Myślę, że to jest nawet niemożliwe. To jednak jak ze sobą współpracujemy po tych kilku dniach i treningach wygląda naprawdę bardzo dobrze. Liczę na to, że tak będzie dalej i będziemy kontynuowali taką grę również w następnym meczu.

PLUSLIGA.PL: Wszyscy gracze Aluronu CMC Warty, którzy wypowiadali się po spotkaniu w Sosnowcu, bardzo pana chwalili i podkreślali pana rolę w tym, że zespół dostał nowego tchnienia i energii. Kibice klubu z Zawiercia przed wyjazdem do Lublina też przygotowali dla pana ceremonię pasowania na Jurajskiego Rycerza. Jak wiele znaczą dla pana takie głosy z wnętrza zespołu i gesty?
Dla mnie to wszystko jest naprawdę niesamowite i przede wszystkim bardzo szybko się dzieje. Przecież dopiero kilka dni temu dołączyłem do drużyny z Zawiercia, ale wszyscy w drużynie, w klubie oraz kibice zespołu, przyjęli mnie znakomicie. Od początku dostaję bardzo duże wsparcie na każdym kroku, także pod względem tego gdzie mogę dobrze zjeść czy dawania mi rad, jak mam jakieś pytanie albo czegoś potrzebuję. Bardzo to wszystko doceniam, bo czuję się tutaj niesamowicie ciepło przyjęty, a przez to jeszcze dodatkowo od siebie chcę na boisku dać nawet więcej niż sto procent swoich możliwości. Mamy w Zawierciu bardzo fajny zespół. Zdaję sobie sprawę, że w tak krótkim czasie nie mogę być aż tak zżyty i zgrany z kolegami z drużyny czy związany emocjonalnie z kibicami drużyny jak miałoby to miejsce gdybym był tutaj od początku sezonu. Jednak z każdym kolejnym dniem mam takie poczucie, jakbym był tutaj o wiele dłużej niż faktycznie jestem. Ten zespół ma znakomitych zawodników i cały sztab. Co do gestu ze strony kibiców, to było dla mnie coś wyjątkowego. Byłem tą sytuacją zaskoczony, ale to było bardzo miłe. To też pokazuje dlaczego siatkówka w Polsce jest tak popularna i uwielbiana przez fanów. Gra tutaj, przy takiej publiczności i zainteresowaniu, jest czymś wspaniałym.

PLUSLIGA.PL: Przed sobotnim meczem w Lublinie miejscowa publiczność będzie oczekiwała wielkiego sukcesu swojej drużyny i nastroje będą podobne do tego, co przeżywał pan w Rzeszowie w 2012 r. kiedy całe Podpromie przy prowadzeniu Asseco Resovii z PGE Skrą najpierw 2-0, a potem 2-1 w serii finałowej, wierzyło w końcowy sukces rzeszowskiej ekipy. Z drugiej strony, Aluron CMC Warta w tym sezonie w wielu momentach pokazywała, że jest drużyną mocną mentalnie. Jak będzie tym razem?
Jestem w Zawierciu dopiero od niedawna, ale od razu przekonałem się o tym, że mamy naprawdę mocny zespół i każdy z chłopaków daje z siebie wszystko. Oczywiście zespół odczuwa już zmęczenie, bo liga była w tym sezonie wymagająca. Trzeba było rozegrać sporo meczów najpierw w rundzie zasadniczej, a potem przyszły trudne mecze w fazie play-off, a także w TAURON Pucharze Polski. Do tego dochodziły też spotkania Ligi Mistrzów. Zrozumiałe jest, że przy takich obciążeniach sezonem w końcówce liczy się przede wszystkim dyspozycja dnia. Uważam, że czeka nas wszystkich bardzo interesujący mecz, bo w sobotę okaże się kto lepiej radzi sobie z presją i obciążeniami. Dla rywali z Lublina dodatkowym smaczkiem tego spotkania jest przecież to, że jeśli wygrają, to będą mieli niepowtarzalną okazję, żeby świętować mistrzostwo Polski we własnej hali i przed swoją publicznością, a sam doskonale wiem, że to jest najlepsze uczucie, jakie może być dla sportowca. Z kolei nasza drużyna bardzo mocno chce przedłużyć rywalizację finałową i doprowadzić do piątego meczu w Sosnowcu, czyli zagrać ponownie u siebie i dać sobie szansę na wywalczenie złota w swojej hali. Myślę, że każdy kto wystąpi na boisku w tym meczu da z siebie wszystko, a o wyniku będzie decydować aktualna dyspozycja. Oba zespoły mają wysoką jakość i bardzo ciężko jest przewidzieć, co się może wydarzyć i jaki będzie wynik.

PLUSLIGA.PL: Czy wyjątkowe w tej rywalizacji jest dla pana też to, że po drugiej stronie siatki występuje Wilfredo Leon, jeden z najlepszych graczy na świecie, a w przeszłości, chociażby w lidze rosyjskiej, wasze drużyny walczyły o najwyższe cele?
Dla mnie gra przeciwko takiemu graczowi, jakim jest Leon, to zawsze przyjemność. Na boisku rywalizujemy ze sobą już wiele lat, bo pamiętam go jeszcze z czasów, kiedy grał w reprezentacji Kuby, a w siatkówce klubowej też rozgrywaliśmy przeciwko sobie wiele meczów czy to w Rosji, czy we Włoszech. Oczywiście nigdy nie jest łatwo go zatrzymać w bloku, jak atakuje, czy przebić się przez jego wysoki blok. Leon jest na pewno wybitnym graczem, najwyższej klasy i to zawsze przyjemność grać przeciwko takim postaciom. W drużynie z Lublina jest jeszcze jeden gracz, którego znam dobrze z przeszłości i z którym nawet grałem w jednym klubie, bo z Aleksem Grozdanovem mieliśmy okazję świętować w zespole z Monzy zdobycie Pucharu CEV [w 2022 r. – przyp. red.]. Myślę, ze w obu drużynach występują świetni zawodnicy. To są dwie czołowe ekipy w PlusLidze, które zasłużenie znalazły się w wielkim finale. Grać w takich meczach jak finały, z tak dobrym zespołem jak Lublin, to dla mnie wielka przyjemność. Muszę też przyznać, że w hali w Lublinie gra się naprawdę ciężko. Musimy jednak znaleźć jakiś sposób na to, żeby rozegrać w sobotę bardzo dobre spotkanie i przeciwstawić się rywalom.

PLUSLIGA.PL: Jakie największe różnice w PlusLidze dostrzega pan po 13 latach przerwy odkąd grał pan w Asseco Resovii? Wtedy w rozgrywkach nie było przecież zespołów z Zawiercia i z Lublina.
Myślę, że to jest akurat dodatkowy atut polskiej ligi, że jest coraz więcej bardzo dobrych drużyn i też nowych w czołówce. Kiedy występowałem w Asseco Resovii, to wtedy w PlusLidze liczyła się głównie rywalizacja Resovii ze Skrą. Myślę, że dobrze jest, kiedy obsada finałów odświeża się i wchodzą tam nowe drużyny. Wiem, że w ostatnich latach w Polsce finały rozgrywały się głównie między ZAKSĄ i JSW Jastrzębskim Węglem. W zeszłym roku po raz pierwszy do finału przebił się zespół z Zawiercia i teraz tych mocnych drużyn w lidze jest coraz więcej. Rzeszów co roku ma silną drużynę i zawsze liczy się w stawce. Do tego jest także mocny zespół z Warszawy. To wszystko pokazuje siłę PlusLigi, która aktualnie jest jedną z najlepszych na świecie. Cieszę się, że zarówno Zawiercie, jak i Lublin, są teraz w finale i zrobiły bardzo ważny krok w swojej historii. To dobrze dla całej ligi i jej rozwoju. Jeśli chodzi o same emocje finałowe, to one są dla mnie podobnie wspaniałe jak wtedy kiedy grałem w Asseco Resovii i walczyłem z tym klubem o mistrzostwo Polski. Zawsze chciałem ponownie poczuć takie emocje i wrócić do PlusLigi, żeby po raz kolejny to wszystko przeżyć. To co się wydarzyło teraz, czyli ta niesamowita historia, że jestem w zespole z Zawiercia i walczę z klubem o mistrzostwo Polski, to naprawdę wyjątkowa i specyficzna sytuacja, nawet dla mnie, który wiele już przeżył i robił w przeszłości różne szalone rzeczy. Cieszę się z każdej chwili i każdego przeżycia, które tutaj doświadczam widząc na co dzień ludzi, dla których siatkówka jest pasją. Dla mnie to ogromna przyjemność i wyjątkowe uczucie, że znowu gram w Polsce!

PLUSLIGA.PL: Możliwość walki o kolejne mistrzostwo Polski to była dla pana wystarczająca motywacja, żeby dołączyć do Aluronu CMC Warty Zawiercie?
Oczywiście i nie znam nikogo kto nie chciałby czegoś takiego przeżyć i nie skorzystać z takiej szansy. Mówimy przecież o jednej z najlepszych lig na świecie i kraju, w którym siatkówka jest uwielbiana. Zdaję sobie sprawę, że dołączyłem do zespołu bardzo późno, bo już po pierwszym meczu finałowym, ale jak tylko pojawiła się taka szansa, to byłem przekonany, że chcę z niej skorzystać. Wiadomo, że nie jestem już najmłodszym zawodnikiem, więc może się zdarzyć tak, że nie będę miał okazji, żeby powalczyć o mistrzostwo Polski. Cieszę się, że mogę tu być i czerpię radość z każdego momentu, który spędzam z zespołem w trakcie rywalizacji finałowej. Na boisku staram się dawać z siebie wszystko, a przy okazji też zachwycam się siatkówką na najwyższym poziomie.

PLUSLIGA.PL: Czy faktycznie przez tych ostatnich 13 lat, od kiedy grał pan w Asseco Resovii w finale PlusLigi, nie miał pan żadnej poważnej oferty z polskiego klubu?
Właściwie to nie miałem i sam się trochę dziwię, że tak było. Oczywiście w zeszłym roku pojawiła się oferta z Gdańska i miałem szansę, żeby grać w Treflu wspólnie z Lukasem Kampą. Nie chcę, żeby to źle zabrzmiało z mojej strony, ale nie chciałem wrócić do Polski tylko po to, żeby tu grać, a nie mieć szans na powalczenie o najwyższe cele. Wtedy gdy odchodziłem z PlusLigi, czyli w 2012 roku, osiągnąłem z klubem coś wspaniałego i potem marzyłem, żeby jeszcze kiedyś przeżyć coś podobnego. Natomiast gra w zespole, który nie miałby szans na osiągnięcie sukcesu, tylko byłby gdzieś daleko czy w połowie w tabeli, mnie nie interesowała. Wiedziałem też, że gra w Polsce jest ogólnie ciężka, bo tu nie ma słabych zespołów i każdy mecz jest wymagający, a dopóki liga składała się z 16 drużyn, to już w samej rundzie zasadniczej trzeba było rozegrać dużo spotkań. Musiałem też brać pod uwagę swój wiek i zdrowie. W Polsce dochodzi również gra pod presją, bo oczekiwania wobec zawodników są zawsze duże. Jak to wszystko przemyślałem, to uznałem, że gra w Gdańsku nie będzie dla mnie najlepszą opcją. Z kolei we wcześniejszych latach czasem było tak, że pojawiała się jakaś oferta z Polski, ale wtedy dostawałem np. dużo atrakcyjniejszą finansowo propozycję z innego kraju, której trudno było w tamtym  momencie nie przyjąć. Nie zawsze jednak pieniądze były dla mnie głównym czynnikiem przy wyborze oferty. Na przykład w tym sezonie w Arkasie Izmir grałem za niższą kwotę niż tą, którą proponował mi Trefl Gdańsk, ale w tym przypadku nie chodziło o pieniądze, tylko inne czynniki. Zawsze ważne dla mnie jest to, żeby czuć się jak najlepiej w drużynie, w której będę grał, bo chcę czerpać radość z siatkówki.

PLUSLIGA.PL: Na każdym kroku podkreśla pan też dużą rolę trenera Michała Winiarskiego w tym, że znalazł się pan w Zawierciu i chce kontynuować grę w reprezentacji Niemiec. Patrząc z boku wydaje się, że macie kompletnie różne osobowości. Co takiego powoduje, że tak dobrze się ze sobą dogadujecie?
Myślę, że wcale nie jesteśmy tak różni jak mogłoby się to wydawać. Uważam, że mamy podobne podejście do siatkówki i razem reprezentujemy tzw. starą szkołę mimo że odnajdujemy się też w nowoczesnej siatkówce. Może patrząc z boku wydaje się, że pod względem emocji jesteśmy różni, bo „Winiar” był zawsze spokojny i stonowany, a ja mocno okazywałem emocje. Od niego bardziej emanuje spokój, a ode mnie przede wszystkim emocje, ale z drugiej strony dzięki temu tak dobrze się rozumiemy i uzupełniamy. Uważam, że relacja między nami jest bardzo dobra, a to, że jesteśmy różni pod względem emocji tylko nam w tym pomaga. Jeśli jednak chodzi o sposób myślenia, mentalność i podejście do siatkówki, to jesteśmy do siebie bardzo podobni. Dla mnie to zawsze ogromna przyjemność pracować z nim, bo wiem, że on świetnie rozumie zawodników i wie jak to wszystko wygląda z perspektywy boiska, w których momentach się cierpi, a w których można jeszcze bardziej „docisnąć” zawodników i więcej od nich wymagać. Jako gracz był zawsze inteligentny i doskonale wie, jak komunikować się z zespołem i dotrzeć do różnego typu graczy. To jest coś wyjątkowego z jego strony. Jak tylko dostałem zapytanie z klubu „Winiara” czy mogę pomóc, to się zgodziłem, mimo że to też było dla mnie ryzyko i nie chciałbym go zawieźć, czy go zawstydzić. On jest świetną osobą i kimś takim, kto jak tylko prosi o pomoc, to wszędzie dla niego skoczę i postaram się mu pomóc jak tylko mogę.

Czwarty mecz finałowy pomiędzy BOGDANKĄ LUK Lublin i Aluronem CMC Wartą Zawiercie już w sobotę 10.05. o godz. 17.30. Transmisja na żywo w Polsacie Sport 1 (od godz. 16.00 studio).

W rywalizacji o złoto (gra się do trzech zwycięstw) BOGDANKA LUK Lublin prowadzi 2-1.

Powrót do listy

Powiązane informacje

POWIĄZANE WIADOMOŚCI