Siatkarskieligi app
 

Aktualności

Massimo Botti: Teraz marzę o medalu olimpijskim

Kiedy Massimo Botti przed sezonem 2023/2024 obejmował BOGDANKĘ LUK Lublin mało osób w Polsce go kojarzyło mimo że miał już w swoim dorobku Puchar Włoch wygrany niespodziewanie z zespołem Piacenzy. W tym roku włoski szkoleniowiec poprowadził lubelski zespół do wygrania Challenge Cup i mistrzostwa Polski, a w rozmowie z nami opowiada o kulisach tego sukcesu.

PLUSLIGA.PL: Nikt nie spodziewał się przed sezonem, że BOGDANKA LUK Lublin może osiągnąć tak wysoki poziom gry. Nie poprzestaliście tylko na wygraniu Pucharu Challenge, ale wywalczyliście mistrzostwo Polski. Jak tego dokonaliście?
Massimo Botii (włoski trener BOGDANKI LUK Lublin): To był długi, niesamowity i wspaniały sezon. Teraz mamy powody do radości i świętowania, ale faktycznie przed startem rozgrywek nikt nie mówił o naszej drużynie, że może włączyć się do walki o mistrzostwo Polski. Być może pojedyncze osoby o tym myślały i w to wierzyły, ale wiedzieliśmy, że to będzie zależne od kilku czynników, które faktycznie się spełniły, bo to był długi proces pracy. Dla mnie najważniejszą rzeczą od samego początku było to, żeby uwierzyć w tą grupę ludzi, uwierzyć w możliwości indywidualne poszczególnych zawodników i uwierzyć w to, że codzienna, ciężka i systematyczna praca przyniesie efekty. Wiedziałem, że mam w drużynie utalentowanych graczy, którzy potrzebują tego, żeby w nich uwierzyć i na nich stawiać.

PLUSLIGA.PL: Postęp jaki zrobili w tym sezonie Kewin Sasak, Mikołaj Sawicki, czy Marcin Komenda jest niesamowity. Cała ta trójka razem z Wilfredo Leonem dostała powołanie do reprezentacji Polski, w której może odegrać sporą rolę. Ile w tym pana zasługi?
Nie wiem czy to jest moja zasługa i wartość mojej pracy, czy nie. Prawdopodobnie tak, ale przede wszystkim moi gracze wykonali w tym sezonie ogromną pracę. Oni pracowali mocno dla siebie, dla całej grupy, jaką mieliśmy w zespole, a ich motywacja zrobiła w tym sezonie różnicę. Jestem bardzo zadowolony i usatysfakcjonowany z progresu, jaki zrobili indywidualnie zawodnicy w naszym zespole. Każdy z nich dołożył swoją cegiełkę do sukcesu drużyny i był zaangażowany w codzienny proces pracy. Jestem tym bardziej zadowolony, że przed sezonem nikt nie mówił o takim potencjalne Mikołaja Sawickiego czy Kewina Sasaka, jaki zobaczyliśmy. Nikt nie wierzył w to, że Marcin Komenda może poprowadzić zespół do wygrania głównego trofeum. Chyba nikt w Polsce tak naprawdę nie znał i nie wiedział kto to jest Fynnian McCarthy i jakie są jego możliwości, ale ja to wiedziałem i miałem przekonanie do tego gracza. Aleks Grozdanov? Chyba nigdy w swojej karierze nie grał takich meczów jak półfinały i finały bardzo mocnej ligi. Wcześniej grał w Weronie, która nie była czołowym zespołem w lidze włoskiej. Popatrzmy na tych graczy teraz, bo oni wszyscy są wielkimi bohaterami tego sezonu i ja jestem z nich bardzo dumny.

PLUSLIGA.PL: Który moment był przełomowy w tym sezonie dla BOGDANKI LUK Lublin – czy wygranie Pucharu Challenge Cup z silnym Cucine Lube Civitanova, czy wygranie pierwszego meczu półfinałowego z JSW Jastrzębskim Węglem?
Moim zdaniem wielką rolę odegrało nasze zwycięstwo z Cucine Lube w Lublinie, które otworzyło nam drogę do wygrania Challenge Cup. Natomiast od strony technicznej przełomowym momentem było to, jak nieco zmieniłem pozycję Wilfredo Leona na boisku stawiając go do przyjęcia, ale bliżej rozgrywającego oraz wstawiając do szóstki Mikołaja Sawickiego. To było już w rundzie rewanżowej, bodajże na początku stycznia i wtedy początkowo przegrywaliśmy mecze, ale ja mocno wierzyłem w to ustawienie, zachęcałem chłopaków do pracy i to się później opłaciło. Wierzyłem, że to jest droga do sukcesu i to faktycznie później zrobiło różnicę. Uważam, że ta zmiana na pozycjach bardzo pomogła drużynie, ale wymagało to też uzgodnienia z Wilfredo Leonem i jego przekonania do takiego rozwiązania. Bardzo potrzebowaliśmy jego dostępności i stopniowo odbudowywaliśmy jego formę fizyczną. Jak już był w pełni gotowy i pracowaliśmy wspólnie nad grą w tym ustawieniu z Mikołajem Sawickim i Wilfredo Leonem w szóstce, to stopniowo były tego coraz lepsze efekty.

PLUSLIGA.PL: Jak udało się całemu sztabowi w Lublinie tak dobrze zarządzać formą Wilfredo Leona, o którym przed sezonem mówiło się, że może nie wytrzymać fizycznie trudów sezonu, bo jest już mocno wyeksploatowany, miał w przeszłości poważne problemy zdrowotne, a okazało się, że we wszystkich najważniejszych meczach był do waszej dyspozycji?
To jest zasługa i wartość pracy całego naszego sztabu trenerskiego na czele z trenerem od przygotowania fizycznego – Andrzejem Zahorskim oraz pracy fizjoterapeutów. Wiedzieliśmy o tym, że Wilfredo potrzebuje czasu i indywidualnego podejścia, bo czasami trzeba było mu dać odpocząć. Zaplanowaliśmy dla niego taki rytm pracy, żeby właśnie w najważniejszych momentach sezonu był do naszej dyspozycji, mógł grać i wspomóc drużynę. Duża w tym zasługa również samego Wilfredo, bo jego wysiłek, poświęcenie, oddanie i dyspozycyjność dla drużyny, były bardzo pomocne i ja się z tego powodu bardzo cieszę.

PLUSLIGA.PL: Czy dla pana jako trenera największą satysfakcją po tym sezonie jest to, że wyciągnął pan ze swojej drużyny maksimum potencjału, a może nawet coś więcej?
Moim zdaniem ta drużyna zasłużyła na cenne trofeum, które wywalczyła na koniec i na cały ten sezon. Myślę, że teraz każdy z chłopaków widzi już potencjał, jaki ma i wierzy w siebie. Nie wiem jaka będzie przyszłość tej drużyny, ale na pewno u chłopaków nastąpiło coś takiego jak uwolnienie swojej mentalności. Oni już wiedzą, że mogą rywalizować na najwyższym poziomie, więc myślę, że ten zespół ma przed sobą wspaniałą przyszłość.

PLUSLIGA.PL: Wiadomo jednak, że po tym sezonie odchodzi pan z BOGDANKI LUK Lublin i to był pana ostatni taniec z tym zespołem. Nie żałuje pan, że tak się stało?
Nie chcę na razie o tym mówić. W tym momencie świętuję z chłopakami i z klubem mistrzostwo Polski, a na rozmowę o mojej przyszłości przyjdzie jeszcze odpowiedni czas. Mogę tylko zapewnić, że moja decyzja była przemyślana, ale o jej motywach nie chcę na razie mówić, bo to nie jest ten moment.

PLUSLIGA.PL: Czy nadal będzie się pan koncentrował tylko na pracy w klubie, czy myśli też powoli o tym, aby pracować także z jakąś reprezentacją?
Przyznam, że mam dwa główne marzenia jako trener. Pierwsze to zdobyć mistrzostwo kraju z klubem i to już udało mi się spełnić w Lublinie. Chciałbym też jednak jako trener zdobyć medal olimpijski z reprezentacją.

PLUSLIGA.PL: Ale musiałaby to być reprezentacja Włoch, czy ogólnie drużyna narodowa?
Oj nie wiem [śmiech – przyp. red.]. Oczywiście, że kocham swój ojczysty kraj i marzeniem każdego trenera jest pracować ze swoją ojczystą reprezentacją, ale jestem profesjonalistą i mogę pracować w różnych krajach. Na razie marzę o tym, żeby pojechać na igrzyska w roli trenera i walczyć tam o medal.

PLUSLIGA.PL: A jak do pana sukcesów z klubem z Lublina podchodzą włodarze włoskich zespołów; nie otrzymał pan jeszcze jakiejś kuszącej oferty?
Ja jestem naprawdę szczęśliwy w Polsce i chcę tutaj zostać. Na razie nie chcę wracać do pracy we Włoszech. Mam przed sobą inne wyzwania i bardzo się cieszę z tego, jak ten sezon potoczył się dla mojej drużyny. Praktycznie nikt w nas nie wierzył, a kończymy rozgrywki mając dwa trofea w rękach. Przypomnę, że jeszcze dwa lata temu Lublin kończył sezon na 10 miejscu. W zeszłym roku byliśmy na piątej pozycji, a teraz w ciągu dwóch lat zanotowaliśmy awans z dziesiątego na pierwsze. To wręcz niewiarygodne i niesamowite.

 

Powrót do listy

Powiązane informacje

POWIĄZANE WIADOMOŚCI